25/08/2017

Niewielu artystów potrafi w swojej muzyce łączyć sprzeczności w sposób, w jaki robi to Matthew Barnes, ukrywający się za nazwą Forest Swords. Jego przepełniona tajemniczością elektronika w pełni oddaje rozedrganego ducha dzisiejszych, niepewnych czasów. Z charakteru jest równie mechaniczna, co ludzka. Z jednej strony uderza zagęszczeniem dusznej atmosfery, z drugiej ujmuje otwierającymi przestrzeń dźwiękowymi pejzażami. Z klaustrofobii naturalnie przechodzi w przynoszące nadzieję uwolnienie. Choć na podstawowym poziomie Forest Swords to muzyka klubowa, gdzie główne role grają sample, postrzępiony hip-hop, elektroniczne drony, house i dub, to grzmot i stukot beatów, pocięte i zdekonstruowane partie wokalne rodem z R&B brzmią tu organicznie i rezonują głęboko, równie silnie eksponując humanistyczny wymiar utworów Barnesa. Orkiestrowe podejście do aranżacji, odkrywczość brzmieniowa i dbałość o artystyczny wyraz swojej twórczości – Matthew Barnes nad projektami pracuje długo i nagrywa stosunkowo rzadko, w maju 2017 roku ukazała się dopiero druga jego długa płyta na przestrzeni ośmiu lat pracy – czynią z niego twórcę godnego miana pełnowymiarowego kompozytora muzyki elektronicznej. Pewnie dlatego artysta konsekwentnie pnie się w górę, zdobywając uznanie wykraczające coraz dalej poza kręgi odbiorców zainteresowanych tego rodzaju estetyką.